Resident Evil VII - Capcom ostatnich lat na pewno nie może zaliczyć do udanych -
Street Fighter V to świetna bijatyka, która zadebiutowała przynajmniej o
rok za wcześnie. Dead Rising 4 okazał się najgorszą odsłoną w historii
serii, dlatego do Resident Evil VII: Biohazard od samego początku
podchodziłem sceptycznie (abstrahuję od różnych wersji dem, z którymi
mogliśmy zapoznać się przed premierą). Resident Evil z 1996 roku
wyznaczył kierunek dla survival horrorów, Resident Evil IV
spopularyzował widok z perspektywy trzeciej osoby (TPP), czy
Resident Evil VII dokonał podobnego przełomu? Tego dowiecie się z
poniższej recenzji!
Resident Evil VII: Biohazard zadebiutował 24 stycznia 2017 roku. "Gold
Edition" to kompletne wydanie gry, które zostało okraszone
następującymi dodatkami:
* Banned Footage Vol. 1
* Banned Footage Vol. 2
* Resident Evil VII: Biohazard - Not a Hero
* Resident Evil VII: Biohazard - End of Zoe
* Wsparcie PlayStation VR
Teksańska masakra piłą mechaniczną.Ethan Winters, główny bohater Resident Evil VII, odbiera wiadomość wideo od Mii, swojej żony, która przez ostatnie trzy lata uważana była za zmarłą. Mia informuje Ethana, że przebywa w Dulvey (fikcyjne
miasto w południowo-amerykańskim stanie Luizjana) na plantacji Bakerów oraz prosi naszego bohatera, żeby o niej zapomniał (wystarczyło przecież o sobie nie przypominać). Tak rozpoczyna się nasza historia, która garściami czerpie z takich filmów jak: "Teksańska masakra piłą mechaniczną", "Piątek trzynastego", czy pokrewnych amerykańskich slasherów z ubiegłego wieku. Na miejscu okazuje się, że Bakerowie oszaleli, co staje się doskonałym pretekstem do uczynienia z nich naszych adwersarzy. Historia nie należy do najoryginalniejszych, co nie zmienia faktu, że jest dobrze napisana oraz spójna. Klimat wylewa się z ekranu. I ten kapitalny angielski dubbing! Nie zamierzam rozwodzić się nad fabułą - odkryjecie wszystko sami, mogę natomiast zdradzić, że wszystko ma swoje drugie dno i prowadzi do kompletnego zakończenia.
Bakerowie. Rodzina Bekrów od samego początku wzbudza w graczu niepokój.
Myślę, że fani Resident Evil II oraz Resident Evil III poczują się jak w
domu. Jack Baker, ojciec rodziny, mąż Marguerite Baker. Wraz z nią
ma dwójkę dzieci: Zoe oraz Lucasa. To wszystko, co powinniście
wiedzieć o rodzinie, jeśli chodzi o zarys fabularny. Capcom mógł
dokonać kolejnej rewolucji, aczkolwiek z powodu ograniczonego
budżetu, rodzina wykorzystuje proste skrypty. Nie ma mowy o
losowości w ich zachowaniach. Nie ukrywam, że byłem zawiedziony,
kiedy chowając się za skrzynią, Jack i Marguerite nie pofatygowali się,
żeby choćby wyjrzeć ukradkiem, czy nikogo tam nie ma. Gdzieniegdzie
czekają na nas bardziej rozbudowane pojedynki z rodziną, które są po
prostu genialne! Mam nadzieję, że w przyszłości seria rozbuduje tę
formułę. Mnogość opcji jest naprawdę imponująca.
Mechanika.Resident Evil VII garściami czerpie z korzeni. Gracz w inteligentny
sposób musi zarządzać swoim ekwipunkiem, co uwarunkowane jest
tym, że nasz plecak posiada ograniczoną pojemność. Nic nie stoi na
przeszkodzie, żebyśmy wzięli ze sobą wszystkie dostępne bronie, ale
czy wystarczy nam miejsca na przedmioty fabularne, medykamenty, czy
amunicję? W grze istnieje również prosty system craftingu.
Amunicja jest bardzo ograniczona, dlatego jesteśmy skazani na
przeszukiwanie każdego kąta (crafting potrafi uratować życie). Nie
zabrakło prostych zagadek logicznych, aczkolwiek ich rozwiązanie
zawsze mamy podane na tacy (z kilkoma wyjątkami), co może zawieść osoby, które oczekiwałby czegoś rozbudowanego. Wszystkie misje są
liniowe, do konkretnej lokacji zawsze prowadzi określona ścieżka.
To również niewykorzystany potencjał, jeśli chodzi o zarządzanie
dostępną przestrzenią w grze. Przedmioty, które w danym momencie
nie są nam potrzebne albo chcemy zachować na później, możemy
przechowywać w specjalnie do tego wyznaczonej skrzyni. To kolejny
ukłon w stronę starszych fanów. Warto dodać, że naszymi
przeciwnikami, nie będą tylko Bakerowie.
Grafika.Resident Evil VII nie należy do najpiękniejszych gier, z jakimi
będziecie mieli do czynienia. Przez większą część rozgrywki
wszystkie niedoskonałości graficzne nie będą widoczne. Na grę
nałożono różnorakie filtry, które nie tylko w umiejętny sposób mają za
zadanie przedstawić atmosferę grozy, lecz przede wszystkim ukryć
tekstury o niskiej rozdzielczości. Całość działa w 60 klatkach na
sekundę oraz w natywnej rozdzielczości 1080p. Ekrany wczytywania
nie należą do najkrótszych, na szczęście ma to tylko miejsce w
momencie, kiedy pierwszy raz wczytujemy grę. Resident Evil VII jest
kameralny na tle wielkich, otwartych światów, i miło wreszcie odsapnąć
od sandboxów, które są zmorą współczesnej branży gier. Nie
oszukujmy się, Capcom wywrócił konwencję poprzednich odsłon
do góry nogami, nie dziwi mnie fakt, że w pierwszej kolejności
zbadali rynek i potencjał nowej formuły, zamiast inwestować w
tytuł wielkie pieniądze.
Muzyka. Za skomponowanie ścieżki dźwiękowej odpowiadali Akiyuki Morimoto,
Miwako Chinone oraz Satoshi Hori. Kolejny duży plus dla dziecka
Capcomu. Budowanie napięcie, uczucie grozy, zaszczucia, to
wszystko zostało oddane w mistrzowski sposób. To trzeba przeżyć,
poczuć! Nie jest to wciąż poziom legendarnego Silent Hill, co nie
zmienia faktu, że nie mam w tej materii absolutnie nic do zarzucenia.
Gold. Wersja: "Gold" zawiera kilka dodatków, o których pisałem na samym
początku. Nie ma się specjalnie nad czym rozwodzić, abstrahując od
tego, że jest to zawartość, którą należy przechodzić dopiero w
momencie, kiedy uporamy już się z podstawową wersją gry. "Not a
Hero" oraz "End of Zoe" to dodatki fabularne rozwijające lore
Resident Evil VII. Zabawa na dwie godziny. "Banned Footage Vol. 1"
oraz "Banned Footage Vol. 2" to pakiet różnych wyzwań (mięska
fabularnego i tutaj nie zabrakło). Przykładowo w trybie: "Nightmare"
gracz stawia czoła kolejnym falom przeciwników, starając się przetrwać
do rana. To raczej ciekawostka. Wersja GOLD oraz wszystkie dodatki
mają marginalny wpływ na ocenę za całokształt.
VII.Nowa, stara formuła, Capcom od samego początku nie był
zadowolony z ilości sprzedanych egzemplarzy Resident Evil VII.
Ciężko prorokować, jaka będzie przyszłość serii. Ja z finalnego efektu
jestem zadowolony, Resident Evil VII to kawał dobrej gry z dobrze
napisaną historią, ciekawymi postaciami i wyważoną mechaniką.
Myślę, że w ogólnym rozrachunku warto swoim portfelem
zagłosować na takiego Residenta. Przejście kampanii fabularnej
zajęło mi 9 godzin i 7 minut na normalnym poziomie trudności (na
samym początku gry, możemy tylko wybrać łatwy albo normalny).
Jednorazowe przejście gry odblokowuje kolejny stopień trudności:
"Madhouse".