Dragon Ball Xenoverse - W wolnej chwili w końcu mogłem przysiąść do nowości z uniwersum Smoczych Kul, "Dragon Ball Xenoverse". Od ogłoszenia prac nad kolejną grą, o Son Goku i spółce, głośno było o innowacjach jakie zostaną w niej wprowadzone, jednakże czy te innowacje naprawdę są tak innowacyjne i czy otrzymaliśmy produkt godny podziwu?
Przez wiele lat, generacji gier i kolejnych produkcji z Smoczymi Kulami w tle przyszedł moment, kiedy fani zaczęli zadawać sobie pytanie, co zrobić, aby kolejna gra nie opowiadała na nowo tego samego? Tym razem twórcy znaleźli sposób aby faktycznie urozmaicić fanom rozgrywkę. Fabularnie gra zapowiada się bardzo dobrze, zostały wykorzystane elementy znane z gry "Dragon Ball Online", która jakiś czas temu zakończyła swój żywot.
Autorzy podeszli do uniwersum z drugiej strony, w świecie "Dragon Ball" dzieje się źle, ktoś potężny, w dodatku zły, podróżuje w czasie i dowolnie zmienia historię... historię, którą tworzyli Son Goku z przyjaciółmi. Mira i Towa, bo o nich mowa, postanowili zmienić realia i utrudnić bohaterom raz jeszcze życie. Cały bajzel jaki pojawił się w chronologii będzie musiał posprzątać nie kto inny, jak Trunks, podróżujący w czasie syn Vegety zgłasza się do Shenlonga, który odnajduje nas (tak naszą postać, ale o tym za chwilę) aby wspomóc strażnika czasu.
W tym momencie zaczyna się to, czego podobno mieli unikać twórcy, zaczyna się kolejna powtórka z rozrywki, czyli bierzemy kolejny raz udział w tych samych walkach, które często się przedłużają, jednak stopniowo otrzymujemy powiew świeżości i możemy oddać się nowym emocjom, w końcu nie zawsze możemy stanąć po stronie czarnego charakteru! Generalnie fabuła opiera się w dalszym ciągu na sagach, które fani dostatecznie dużo razy przemielili, aby spokojnie móc wyrecytować wszystko, co stanie się za chwilę, miłym dodatkiem okazało się wprowadzenie postaci, które zaburzą realia, a także możliwość stworzenia własnego bohatera, którego czeka eksploracja nowej, głównej lokacji czy podnoszenie umiejętności.
W sieci aż huczy od wady związanej z systemem walki, fani uważają, że jest nieco zbyt płytki, osobiście płytkości nie doszukiwałbym się w nim, ale niestety także muszę przyczepić się do ilości możliwych kombinacji oraz batalii, dopiero z czasem kiedy nasza postać zaczyna nabierać doświadczenia i możliwości można odczuć emocje związane z walką, praktyczne okazuje się łatwiejsze zawiązywanie ataków z innymi wojownikami. Nawiązując do rozwijania postaci, to ewidentnie widać, jak twórcy postanowili czerpać garściami z gier typu RPG, każda wygrana walka to kolejne zdobyte doświadczenie, które w dalszym ciągu ma wpływ na naszego bohatera. Nasz bohater to rzecz jasna postać od podstaw zbudowana przez nas, wybieramy interesującą nas rasę i zabieramy się do kreowania wojownika wszechczasów, ta kwestia jest zdecydowanie świetna.
Gra wizualnie prezentuje się dobrze, ma zachowany klimat serii, grafika jest przyjemna dla oka i tak jak obiecywali twórcy można poczuć komiksowy styl. Jedynym niedosytem jest brak efektów walki, poważnych zniszczeń nie uświadczymy długo, po prostu choćby nie wiadomo jaki atak był potężny, to zaraz znikną nam z oczu jego rezultaty. Ścieżka dźwiękowa jest taka, jaka być powinna, dobrze dopasowana do tego co dane jest nam przeżyć, idealnie wprawiona w tempo walk i wydarzeń. O tym, że Japoński dubbing w anime zawsze stoi za pan brat, też przypominać nie muszę.
Tytuł trochę słabo wypada w kwestii zabawy sieciowej, cały czas (grając na konsoli PlayStation 4) mamy styczność z łączeniem się z siecią, jest to dość irytująca sprawa, oczywiście możemy grać bez udziału online, jednakże musimy wyłączyć tę opcję z poziomu konsoli. Połączyć się z samą areną też nie jest łatwo, czasami wyczekujemy tego jak zbawienia, ale gdy uda nam się dostać na serwer, można przeżyć niejedno miłe zaskoczenie.
Podsumowując mamy do czynienia z grą, która dała lekki powiew świeżości i chociaż wciąż związani jesteśmy na dobre z poznanymi sagami, to twórcy wyszli na przeciw fanom z dobrą ideą. Gra prezentuje się przyzwoicie, choć rozgrywka nie obyła się bez wad, i warto ją nabyć aby spędzić trochę czasu z nowymi doświadczeniami jakie przynoszą czarne charaktery i zaburzenia w wydarzeniach z przyszłości.
Na Polski rynek gra weszła za sprawą firmy Cenega, do dyspozycji graczy została oddana także edycja kolekcjonerska "Trunks' Travel Edition" zawierająca stylowe opakowanie, a także unikatową, 25 centymetrową figurkę Future Trunksa! Wadą wydania konsolwego jest brak polskich napisów, te dostępne są zaś w wersji PC/Steam.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.