Dragon Ball: The Breakers: Pierwsze wrażenia po zamkniętych beta testach

W dniu wczorajszym Bandai Namco Entertainment rozpoczęło pierwszą fazę testów, zamknięta beta miała zaprezentować wąskiej grupie graczy jaką grą będzie Dragon Ball: The Breakers. Ci, którym udało się dostać na beta testy mogli sprawdzić jak działa mechanika gry, jaki zamysł twórcy mają na wizualną stronę The Breakers, a także jaka przyszłość czeka na fanów gier spod znaku Dragon Ball. Co ja myślę o swojej przygodzie z beta testami?

Pierwsze wrażenia zawsze są objęte ogromną ilością pozytywnej energii, emocje związane z kolejnym tytułem usadowionym w ukochanym uniwersum powodują, że już na starcie człowiek jest na tak, ale to co spotyka później, może pozostawić po sobie uczucie gorzkiego smaku.

Na pierwszy rzut czeka na gracza kreator postaci, znany z wielu gier od Bandai Namco, do wyboru mamy wiele fryzur, ułożeń oczu, ust czy nosa ściśle związanych z postaciami wykreowanymi przez Akirę Toriyamę, wybieramy również głos naszego bohatera oraz ubiór.


Następnie przechodzimy do możliwości poznania zasad gry, dzięki samouczkowi w postaci krótkich adnotacji o każdej istotnej rzeczy, jaka czeka nas na planszy gry.


Ważnym elementem całego projektu będzie lobby, widać na pierwszy rzut oka, że zamieszczono tam sklepy, różnego rodzaju punkty, a najważniejszym elementem jest to, jakie postacie nas witają, wśród nich jest Trunks z przyszłości, który ubrany jest w strój członka Patrolu Czasu. To w tym miejscu zbieramy drużynę lub czekamy na połączenie z rozgrywką.


Podczas oczekiwania na gotowość oddziału możemy spojrzeć na skład naszej, przykładowo, randomowej drużyny, jakie opcje przemiany będą wspierać naszą walkę z agresorem oraz jakie umiejętności posiada nasz bohater.


Teraz najważniejsze, rozgrywka, ośmioosobowy skład, zawierający już w tym przypadku jednego agresora trafia na mapę, gdzie rozpoczyna się walka o przetrwanie, podczas bety zastraszał, a nawet próbował mnie wyssać Cell, którego celem jest odebranie ocalonym szansy na ucieczkę wehikułem czasu, którym w mandze i anime poruszał się Trunks z przyszłości. Do dyspozycji gracza na mapie oddano różne skrzynie, w których zamieszczone zostały bronie, umiejętności, złoto i klucze potrzebne do aktywacji wehikułu.


To tyle z samej mechaniki zabawy, problem zaczyna się gdy już wejdziemy w rozgrywkę, w wielu aspektach The Breakers przypomina poprzednie gry od Bandai Namco. Poruszanie się po terenie, praca kamery czy jakość grafiki przypomina starsze pozycje od Bandai, z tą różnicą że w tym wypadku są toporne i bez polotu, bardzo ciężko i mało intuicyjnie przebiega cała zabawa, a zaznajomienie się z możliwością postawienia się antagoniście jest dość trudne.


Cała przygoda bohatera polega na zmyciu się z mapy, ale w wielu przypadkach moja drużyna była zmywana jako plama po spotkaniu z graczem wcielonym w Cella. Na szczęście Dimps od razu zaserwowało opcję reanimacji towarzysza po spotkaniu z przeciwnikiem, choć zabawnie to wygląda, to trwa to zbyt długo.


Na chwilę obecną uważam, że beta testy ukazały zbyt wiele mankamentów i właściwie to chyba najważniejszy plus tego dnia, to ten plus w fali minusów może dać szansę twórcom na poprawę ich produktu. Grafika też musi zostać poprawiona, bo niestety nie ma w niej nic, co mogłoby skusić gracza do zwracania na nią swojej uwagi. Wiele elementów wrzuconych z anime do mapy jak budynki, statki Freezy itd. mają w zamyśle grać na sentymentach, ale tak naprawdę ten battle royale (?) nie jest jeszcze niczym innym jak przeciętną grą osadzoną w boksie, z którego gracz ma uciec, tyle że w szacie znanej z Dragon Ball.

Mam nadzieję, że beta testy pokazały Bandai Namco i Dimps, że gra wymaga jeszcze wiele pracy i finalnie dostaniemy ciekawy produkt, bo inaczej każdy gracz będzie czuł się jak ten Pan poniżej.

Komentarze

Samael dnia 15.12.2021 22:52 A dlaczego Kakarot to gniot? Pytam bo planujÄ™ zakup

KaKa dnia 08.12.2021 18:52 Będzie gniot jak Kakarot?

Dodaj komentarz: