Ważna informacja News: Dragon Ball Daima: Drugi zwiastun i projekty Toriyamy!

Polecamy

miniRecenzja: Dimension W 7-11 (Waneko)

To już przedostatnia z miniRecenzji, które udostępniło nam wydawnictwo Waneko, czyli jak dobrze pamiętacie - Dimension W tomy 1-15, Magi: Labirynth of Magic tomy 1-19 oraz Akame ga Kill 1-9. Przed nami jeszcze ostatnie recenzje i wielki, upragniony (na pewno przez recenzenta) finał, a tymczasem kontynuujmy naszą przygodę! Jeśli nie straszne wam spoilery, rozbujane dygresje i skrajny subiektywizm autora... tradycyjnie zapraszam do lektury.

Typ: Manga
Autor/zy: Yuji Iwahara
Gatunek: Akcja, przygoda, sci-fi
Data publikacji: 2011+ (2016+, Polska)
Status: Wydawana (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 15+ (15+, Polska)
Wydawca: Square Enix (Japonia), Waneko (Polska)
Ocena recenzenta: (7/10)

Dimension W - Wizytę w futurystycznej na poły dystopii na poły utopii zakończyłem w momencie, kiedy nowa przygoda dopiero rozpościerała swoje ramiona przed bardzo ludzkim robotem Mirą i byłym najemnikiem z awersją do nowinek technologicznych, Mabuchim Kyoumą. Był to moment, kiedy manga stanęła na rozdrożu – między dojrzałą, ciężką, bardziej kameralną i realistyczną koncepcją i estetyką, a rozwiązaniami z typowego shōnena. Nie wiedziałem wówczas, w którym kierunku podąży historia, czy autorowi tylko „przydarzył się” nie w pełni fortunny romans z komiksem dla nastolatków i wróci ku poprzedniej formie, jak w gotyckiej i mrocznej sadze o nawiedzonym jeziorze, czy pogrąży się dalej w toni groteskowych strojów, nadludzkich zdolności, absurdalnych ataków i pozbawionych realizmu rozwiązań fabularnych. Ta otchłań jest niezmierzona a imię jej: Shōnenowa Sztampa.

Niestety Iwahara Yuji wybrał tę drugą opcję. Tomy 7-11 zdecydowanie i raz na zawsze odcinają się od początków tej mangi, następuje zwrot i z dojrzałego, dusznego seinena mamy standardową shōnenową historię, w której nie brak twistów fabularnych, przerzucania się nowymi poziomami mocy, ataków energetycznych, rozmachu zniszczeń na skalę kontynentu. Jest nawet olbrzymi pół-mech, pół-homunkulus, odświeżona wersja kabalistycznego golema, którego ulepił i którym władał zbuntowany uczeń zaginionego profesora-geniusza (głównej przyczyny zmian na świecie i motoru napędowego fabuły), który najpierw chce... chyba powrócić do materialnej postaci, a potem po prostu zniszczyć świat.

Teorie odnośnie wymiaru W stają się coraz bardziej zagmatwane i nie wiem czy to z powodu jakości tłumaczenia, celowego zabiegu autora, lub nie do końca zgodnych z zasadami logiki sposobami argumentacji, czasami musiałem przystanąć i dobrze sobie przemyśleć, co właściwie dana informacja miała oznaczać – i bardzo dobrze, ten element, złożony, osobliwy, jest wciąż mocną kartą.

Kolejnym ciekawym elementem jest wnikniecie głębiej w struktury światowego monopolisty energii NTE, który okazuje się organizacją niejednoznaczną, nadto ma własnego Steva Jobsa (występ w filmie to cameo, a jak nazwać występ w mandze?), który z góry (dosłownie!) patrzy na świat, a tuż pod jego nosem w tumanach kurzu pojawia się i znika doktorek Yurizaki, by, kiedy wszystkie pozostałe wątki mangi zostają zamknięte, dać zaczyn do kolejnej sagi.

Za to bardzo słabo prezentuje się organizacja iluminatów z branży ubezpieczeń, których nacechowane religią motywacje są tak słabe, że sam autor postanawia ich uśmiercić na koniec tej sagi i w nowej wprowadzić zupełnie innego gracza: Syndykat. Pomysł dobry, wyjaśnienie pochodzenia nielegalnych ogniw i tajemnicze motywy doktora Yurizakiego z nimi związane mogą podtrzymać zainteresowanie na tyle, by obserwować kolejne przygody naszego duetu, tyle, że... ...tyle, że no właśnie cały wątek Mabuchiego zostaje zamknięty i to z pewnego rodzaju happy endem, rozwiązuje się historia Losera, o wymiarze W wiemy (albo możemy się domyślić) już chyba wszystko, dystopijna rzeczywistość staje się mniej dystopijna - przynajmniej nacisk na ten element zelżał; kiedy jedna z postaci wspomina o tym, że NTE szpieguje poczynania wszystkich użytkowników ogniw, szuka pewnych haseł w ich aktywnosciach a gdy te padną, usuwa je z pamięci ich urządzeń, z pamięci robotów, nawet z pamięci ludzi (sic!) lub nawet zabija kiedy trzeba, pozostali w ciągu kilku kadrów przechodzą z tym do porządku dziennego. Aha. A samo już to stanowiłoby podłoże pod główną fabułę, albo przynajmniej jakąś sagę, a nie tylko wspomnienie w dwóch dymkach.

Czy jest tak źle? Nie, jest całkiem dobrze. Jest nawet bardzo dobrze. Dimension W pozostaje godnym uwagi shōnenem, tylko... startowało jako seinen z potencjałem, stąd niższa niż wcześniej ocena. Przed nami jeszcze jedno spotkanie, przekonamy się, co z tego wyniknie.
Dodał: Inigo_Montoya, 27.09.2019 18:36

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz:

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona przez administratora.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy