Ważna informacja News: Dragon Ball Daima: Drugi zwiastun i projekty Toriyamy!

Polecamy

Sherlock / ピンク色の研究


Typ: Manga
Autor/zy: Jay (rysunki), Mark Gatiss i Steven Moffat (scenariusz)
Gatunek: Dramat, tajemnice, zagadki
Data publikacji: 2012+ (2016+, Polska)
Status: Wydawana (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 3+ (3+, Polska)
Wydawca: Kadokawa Shoten (Japonia), Studio JG (Polska)
Ocena recenzenta: | Inigo_Montoya


Sherlock - Sherlock Holmes to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Stworzony przez sir Arthura Conan Doylea pod koniec XIX w. [sic!], do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością i jest symbolem detektywistycznego geniuszu. Wielokrotnie ekranizowany, wystawiany w teatrze, przenoszony na karty komiksów stał się prawdziwą ikoną popkultury i... tematem, z którego trudno już cokolwiek nowego wycisnąć, by przy okazji nie dokonać - bardzo niepożądanej przez fanów Holmesa - profanacji tej postaci.

Poprzeczka dla wszelkich twórców, którzy chcieliby zmierzyć się z tym tematem, była wiec ustawiona bardzo wysoko – czy twórcom, odpowiedzialnym za całokształt mangi, udało się ją przeskoczyć?

Nim zajmiemy się tym, co najprzyjemniejsze, trzeba wspomnieć o jednym najistotniejszym szczególe. Manga "Sherlock" nie powstała sama z siebie - jest produktem powstałym na fali popularności serialu pod tym samym tytułem, emitowanego od 2010 roku. To właśnie na podstawie scenariusza telewizyjnego "Sherlocka" - wymienieni na okładce scenarzyści, są autorami scenariusza serialu – powstała manga, którą zilustrował bliżej nieznany mangaka posługujący się pseudonimem Jay. Jaki był jego wkład w wygląd mangowej wersji detektywa wszechczasów? Trzeba przyznać, że niewielki. Postaci z kart komiksu są odzwierciedleniem występujących na srebrnym ekranie aktorów - wygląda to niemal tak, jakby poszczególne kardy z filmu przeniesiono na papier. Ale to nie oznacza, że wygląda to źle. Wręcz przeciwnie: kreska jest bardzo estetyczna, miejscami bardzo szczegółowa, rysownik pięknie przedstawia miejsca w których rozgrywa się akcja, a jeżeli chodzi o mimikę postaci (tutaj mam na myśli głównie samego Sherlocka, który zajmuje większość kardów) to wzorowanie się na prawdziwych ludziach wyszło tylko na plus. Rzadko zdarza się tak, by manga w tak wiarygodny i pozwalający się wczuć w akcję rozgrywaną na czarno-białych rysunkach, ukazywała emocje i myśli na twarzach bohaterów. Jeśli o mnie chodzi, to Jay. w pełni mnie zadowolił - oczywiście, nie jest to żaden artyzm, jednak śmiało za samą kreskę mogę dać 9/10.

...I to jest ten moment, kiedy wypada sklecić parę słów o fabule. Na wstępie muszę przyznać, że nie oglądałem serialu, ponieważ cierpię na alergię na grającego Sherlocka Benedicta Cumberbatcha. Dlatego zbytnich porównań z serialem nie mogę poczynić, poza suchą wiedzą, jaką wyszperałem o nim w internecie po małym researchu: tutaj muszę stwierdzić, że akcja w mandze goni niczym wyścigówka. Tam, gdzie w serialu czas antenowy zajmują zdjęcia Londynu czy wymowne zbliżenia, by widz mógł ułożyć sobie w głowie to, czego dowiedział się dotychczas, tam w mandze jest... nic nie ma. Tak, dokładnie - żadnych zapychaczy czy scen, które są tylko po to, by popatrzeć na rysunki. I bardzo dobrze! Manga, inaczej niż serial, jest medium, którego poznawanie można swobodnie rozkładać sobie w czasie, czy choćby zatrzymać się na chwile między stroną a stroną, by przemyśleć to, co wydarzyło się dotychczas. I choć przez cały tomik miałem wrażenie, że akcja jednak pędzi ciut zbyt szybko, zagadki pojawiają się i znikają, nim czytelnik na dobre może zdążyć się zorientować, to… podobało mi się to tempo. Podkreśla ono presję czasu, z jaką muszą zmagać się bohaterowie mangi, a przede wszystkim widać od razu, że autor nie ma czytelnika za idiotę, któremu wszystko trzeba wykładać łopatologicznie. Do tego fabuła jest naprawdę zakręcona, zaskakująca i dojrzała, wolna od mangowych schematów, żarcików i fan serwisu, które moim zdaniem nie pasowałyby do tej historii – tak, tak, wiem, że to zasługa scenarzystów, jednak pochwalić wypada. Można tutaj sformułować zarzut, że za mało mamy tutaj mangi w mandze, czyli, że zupełnie to Japonią nie pachnie, ale… czy zawsze tak musi być? Wydawca postanowił postawić na tę kartę i miast japonizować Sherlocka (bo po co? Jest przecież Detective Conan), pozostawił go takim, jakim jest - brytyjskim. Ja to kupiłem w pełni, tym bardziej, że od mangi wprost nie sposób się oderwać, a zakończenie pierwszego tomu robi totalny mindfuck czytelnikowi… i wypada wspomnieć o tych kilku scenach, które wywołały u mnie autentyczne salwy śmiechu. Tego Sherlocka wprost nie da się nie lubić! Dlatego śmiało daję 9/10.

Podsumowując: wszystkie elementy, na które składa się mangowy „Sherlock” w pełni mnie usatysfakcjonowały. Problem sprawiłoby mi tu powiedzenie czegoś więcej, wytknięcie jakiś niedociągnięć, czy wyszczególnienie dalszych zalet, bo tę mange po prostu trzeba przeczytać, by na własne oczy przekonać się o jej jakości. Mnie „Sherlock” urzekł i chyba po napisaniu tej recenzji odpalę sobie serial, by znaleźć odpowiedź na dręczące mnie od chwili, gdy skończyłem pierwszy tom pytanie, czyli JAK TO SIĘ DALEJ POTOCZYŁO?! – to będzie chyba najlepszą rekomendacją dla tej mangi. Życzę wam więcej takich mang do zaliczenia, a sobie więcej takich tytułów do zrecenzowania. :P P.S.: Ach! Ocena całej mangi jest czymś więcej, niż średnią z poszczególnych ocen cząstkowych, bo przecież jest jeszcze czysto subiektywne wrażenie autora – dlatego na koniec postanowiłem wystawić caluśkie 10/10. Serio, ta manga jest świetna – musicie ją przeczytać! Brawo, Sherlocku!



Za polskie wydanie mangi odpowiada Studio JG i muszę przyznać, że wypadło ono bardzo dobrze. Okładka oczywiście pachnie mi Monsterem mocno - użyty motyw obrazów - jednak jeżeli ktoś zapozna się już z fabułą tomiku, nabiera ona sensu... poza tym jest moim zdaniem lepiej zaprojektowana niż ta z Monstera. Sam format i sposób, by kolorową okładkę dać w postaci oddzielnej obwoluty to standard i choć nie jest to ucieleśnienie moich marzeń, to nie wiem na ile nie miesza tutaj swoich palców oryginalny wydawca. Za to tłumaczenie, czyli to, za co w pełni odpowiada Studio JG, wypadło świetnie – dialogi są wiarygodne, sensowne, błyskotliwe tam, gdzie trzeba, doskonale dopełniają to, co przedstawia obraz. Śmiało mogę dać i te 9/10, trochę na zachętę, a trochę dlatego, że to naprawdę dobra manga była.


Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy