Ważna informacja News: Dragon Ball Daima: Drugi zwiastun i projekty Toriyamy!

Polecamy

Monster / モンスター


Typ: Manga
Autor/zy: Naoki Urasawa
Gatunek: Dramat, kryminały, sensacja
Data publikacji: 1994 - 2001 (2014+, Polska)
Status: Zakończona (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 18 (2+ / 2w1, Polska)
Wydawca: Shōgakukan (Japonia), Hanami (Polska)
Ocena recenzenta: | kordos


Monster – Czas między wysyłką pierwszego tomu Monstera a dostarczeniem go do moich rąk wypełniały piętrzące się oczekiwania. Tytuł, który – można powiedzieć – obrósł już legendą. Genialny, wyjątkowy, niesamowity to częste epitety w opiniach osób, które miały z nim styczność. Dzieło Naoki Urasawy dorobiło się animowanej adaptacji, która zbiera równie pochlebne opinie. Powiedzieć zatem można bez popadania w przesadę, że tytuł ten z powodzeniem aspiruje do miana kultowego. Dlatego też wymagania, jakie miałem względem niego postawione były na bardzo wysokiej poprzeczce. Monster spełnił je wszystkie z nawiązką.

Czas przejść do meritum – to, co nas najbardziej interesuje, czyli kreska i fabuła. Jeżeli chodzi o rysownicze umiejętności, to autorowi odmówić ich nie sposób. Plenery i tła piękne - niektóre przedstawione z wręcz mistrzowskim kunsztem i realizmem – szczegółowe, pozwalające wczuć się w realia bohaterów. Urasawa wzorowo odrobił lekcje historii i przedstawia nam obraz Niemiec z końca XX wieku, jak najwierniejszy rzeczywistości (poczynając od ubiorów, na wystrojach domów kończąc), tak, że europejczyk jest w stanie uwierzyć w to, co widzi.

Postaci oczywiście rysowane w uproszczeniu – jednakże do stereotypowych japońskich wielkookich chudzielców im daleko. Powiedziałbym nawet, że styl w jakim powstały przywodzi na myśl bardziej komiks rodem z zachodu. Jeśli to celowy zabieg autora, by zwielokrotnić poczucie, że akcja rozgrywa się w Europie, to czapki z głów przed talentem Urasawy. Odbiegnięcie od stereotypowego schematu rysowania postaci wychodzi Monsterowi na dobre. Na plus wychodzi także to, że fizjonomia bohaterów znacznie między sobą się różni; mimika i emocje podobnie oddane są bez zarzutu, tylko patrzeć i cieszyć oko. W zasadzie tylko jedna rzecz mąci idealny obraz mangi: główny bohater, rodowity Japończyk, kompletnie nie przypomina Azjaty. Już bardziej po azjatycku wygląda jego niemiecka dziewczyna. Wiadomo jednak, że Japończycy nie pałają chęcią, by ich main hero wyglądał tak, jak oni sami wyglądają, więc mogę przymknąć na to moje zupełnie nie skośne oko.

Zbliżając się coraz bardziej do samej fabuły: kształt i rozmieszczenie obrazujących akcję kadrów do bólu klasyczne. Mamy tutaj strony obsiane prostokątami stanowiącymi wyraźne ramy pokazywanej sceny. Nie jest to fantazyjny układ pomysłowo rozmieszczonych grafik na planie wielokątów, które często tylko luźno zarysowują przestrzeń w jakiej akcja się obraca, jak to jest w przypadku np. Madoki – tyle, że w przypadku takiego tytułu jakim jest Monster, ta totalna klasyka wychodzi tylko na dobre. Przejrzysty, czytelny obraz, który broni się drugim planem i kreską współgrającą z treścią. A jeśli już o treści mowa...

Monster sygnowany jest jako kryminalny horror/thriller z zabarwieniem psychologicznym, który zdecydowanie kierowany jest do dorosłego czytelnika. Pierwszy tom co prawda horroru mi nie dostarczył, treści których nie powinien oglądać kilkunastolatek również nie, jednak kryminału i thrillera, a nawet psychologicznych naleciałości było w nim sporo. Pierwszym złowieszczym elementem jest wypisany biało na czarnym tle cytat z Apokalipsy św. Jana, który stanowi preludium do wydarzeń, jakie dane nam będzie śledzić.

Na samym początku historii, która rozpoczyna się w 1986 roku czyli kilka lat przed upadkiem Muru Berlińskiego, poznajemy młodego neurochirurga Kenzo Temnę, który - nie mając perspektyw w kraju kwitnącej wiśni - szczęśliwie (no, to sprawa dyskusyjna) ląduje w jednym ze szpitali w RFN. By nie ujawniać zawiłości fabuły, która już w prologu pochłania bez reszty i pozwala zżyć się z bohaterem, powiem, że jego zawodowy geniusz stanowi źródło zarówno wzlotów, jaki upadków. Gdy poznajemy naszego współczesnego rycerza na białym koniu, jest on szczęśliwym człowiekiem z typowymi ambicjami, wykorzystywanym i oszukiwanym przez zdawałoby się bliskie osoby. Nie zdaje jeszcze sobie sprawy, iż znajduje się w najbardziej niezwykłym i dramatycznym momencie swojego życia, który wywróci jego karierę, światopogląd, plany i sprawy sercowe do góry nogami.

Bohater staje przed moralnym wyborem, który na zawsze ma zmienić los nie tylko jego, ale i wielu kompletnie niepowiązanych z nim osób. O konsekwencjach jakie nieść mogą jego czyny nie sposób mu wiedzieć i nawet się ich nie domyśla: jedyne co chce zrobić, to wreszcie postąpić słusznie... całkowicie nieświadomy tego, że tak obrany światopogląd w przyszłości czeka ogromna próba. Próba, która na trwałe splecie jego losy z tytułowym potworem. Fabuła jest gatunkowym majstersztykiem, niemalże bez naciąganych faktów i robienia z czytelnika głupka - niemalże, bo jedna cukierkowa (tym zaznajomieni z treścią mangi/anime powinni domyślić się o co mi chodzi) kwestia wydaje mi się bardzo nieprawdopodobna, jednak może to tylko moje subiektywne odczucie, poza tym poczekam na dalszą część mangi, która może rozwieje moje wątpliwości. Jakkolwiek jednak się stanie: historia nie ustępuje w niczym najbardziej cenionym kryminalnym historiom z kart powieści i ekranów telewizorów. Perypetie genialnego doktora z Japonii ukazywane są z wprawą i rozmysłem prawdziwego pisarza thrillerów. Napięcie rośnie, fabuła przyspiesza, śledzimy ją z zapartym tchem, aż do kulminacyjnych momentów, które powodują, że nawet kilka dni po skończeniu tomu nie sposób o Monsterze zapomnieć, wciąż powracamy doń myślami zastanawiając się co będzie dalej i pragnąc widoku kolejnego tomu w swoich rękach.

Podsumowując: Monster w pełni zasługuje na opinie, których dorobił się wśród fanów mangi. Tytuł który ciężko do czegoś przyrównać, stanowiący już chyba klasyk w swoim gatunku, godzien animizacji, ekranizacji i przełożenia na karty powieści - czuję, że w każdym z tych mediów wypadłby świetnie. Tak dobre historie bronią się same.



W Polsce za wydanie tego tytułu odpowiedzialne jest wydawnictwo Hanami. Pierwsza styczność z polskim wydaniem była zarazem pierwszym miłym zaskoczeniem. Tom mangi (nie tomik, bo to określenie zupełnie nie pasuje w tym przypadku) słusznych rozmiarów – nieznacznie większy od zeszytu A5 – i grubości – 426 stron. Gabaryty godne poważnej książki, poważnej mangi również. Okładka co prawda miękka, ale solidnie wykonana, nie będzie szarpać się na krawędziach dzięki zagięciom do wewnątrz. Szata graficzna okładki może się nie podobać – mnie nie przypadła do gustu – jednak dominujący w niej kolor idealnie współgra z tytułem i treścią, a grafiki nie są spoilerami, bardzo niepożądanymi jeśli chodzi o taki tytuł. Zarzucić mogę w zasadzie tylko jedną rzecz: grafika wychodząca na grzbiet wygląda marnie i marnie się prezentuje na półce. Jednak to nie wygląd tomu, a zawartość jest sprawą pierwszorzędną. Jeśli zaś mowa o zawartości: papier na którym dokonano druku porządnej jakości, bez udziwnień, jak najbardziej papierowy w dotyku. Jeżeli miałbym tutaj coś skrytykować, to jedynie... zapach. Tyle, że by go poczuć trzeba wetknąć nos między strony, kogo interesują takie detale? Mnie nie za bardzo, nie jestem wąchaczem mang.


Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy