Ważna informacja News: Dragon Ball Daima: Drugi zwiastun i projekty Toriyamy!

Polecamy

Boruto: Naruto Next Generations / Boruto-ボルト- Naruto Next Generations


Typ: Manga
Autor/zy: Masashi Kishimoto (pomysł i nazdór), Mikio Ikemoto (ilustracje), Ukyo Kodachi (scenariusz)
Gatunek: Przygoda, sztuki walki, super moce, akcja
Data publikacji: 2016+ (2018+, Polska)
Status: Wydawana (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 4+ (1+, Polska)
Wydawca: Shūeisha (Japonia), J.P.Fantastica (Polska)
Ocena recenzenta: | Black


Boruto: Naruto Next Generations - Kiedy w moje ręce wpadł tomik wydanej przez J.P.Fantastica mangi Boruto... doskonale wiedziałem co znajdę w środku. Już wiele miesięcy wcześniej, oczekując polskiego wydania, zajrzałem do zagranicznych skanlacji, żeby zobaczyć, co takiego ten tytuł może mieć do zaoferowania. Czy w ogóle może coś mieć. Kishimoto potrafił tworzyć historie niesamowite, budować mistrzowskie intrygi i skutecznie przyciągać czytelnika wywołując syndrom "jeszcze jednego rozdziału", ale swoją historię o dresiarzu z wioski ninja zakończył w sposób pozostawiający jedynie niesmak, rozgoryczenie i ulgę, że to już koniec i kolejny gwóźdź do trumny tak dobrej mangi, jaką Naruto potrafiło być przed Wielką Wojną Shinobi, nie zostanie już wbity. A może jednak?

Po zakończeniu Naruto nie miałem względem Boruto (co za tytuł, co za imię, co za brak pomysłu) w zasadzie żadnych oczekiwań. Do zaznajomienia się z tym tytułem pchała mnie jedynie sadomasochistyczna ciekawość. I dlatego dałem się zaskoczyć. Historii Boruto chyba zbytnio przybliżać nie trzeba. Rzecz dzieje się po kilkunastoletnim przeskoku czasowym względem oryginalnej serii, mamy pokój w świecie shinobi, rozwój technologiczny i znienawidzone przez wielu drapacze chmur nad Konohą. Bohater... może o tym później.

Najpierw, niestandardowo, zacznijmy od minusów. Po pierwsze: mam wrażenie, że kreska, którą prezentuje Boruto, to nie poziom, jaki prezentował Kishimoto. Rysownik zaangażowany w ten projekt, Mikio Ikemoto, choć był asystentem twórcy poprzedniej serii, chyba potrzebuje trochę czasu, by pokazać coś prawdziwie dobrego. Twarze niekiedy są płaskie, kadry mało szczegółowe i proste, jeśli pamiętać najlepsze rysunki z Naruto, to Boruto jeszcze nie ma się czym pochwalić.

Po drugie: historia w pierwszym tomiku urywa się w zupełnie nijakim momencie. Wiem już, co będzie dalej i wybrałbym inny etap historii, by zamknąć tomik, zamiast raczyć czytelników (to będzie po trzecie) zapychaczem w postaci historii postaci z drugiego planu, która nie była ani wciągająca, ani zaskakująca, ani ciekawie zaplanowana, za to po prostu nudna. Zamykając w kilku kartkach w zasadzie całą biografię Mitsukiego, scenarzysta sam pozbawił swoją historię potencjału na rozwinięcie się w coś więcej, niż teatr jednego aktora (Boruto). Brakuje tu pomysłu i planu jaki Kishimoto posiadał podczas kreowania historii Sasuke, którą poznawaliśmy przez wiele rozdziałów, którego moc również ukazywała nam kolejne swoje oblicza w trakcie fabuły. Z czego to wynika? Za scenariusz odpowiada ktoś zupełnie inny! Kodachi Ukyo, bo tak nazywa się autor historii, mógł rozpisać to całkiem inaczej. Po czwarte: Nic więcej. Dalej już będę tylko chwalić.

Historia, jak wspomniałem, dzieje się po przeskoku czasowym i poznajemy w niej młodego, zaczynającego karierę ninja syna Naruto. Boruto ma pierwszy rzut oka bardzo przypomina ojca, nie tylko z wyglądu, ale również z zachowania. Jest jednak równocześnie zupełnie inny. Jego życie jako dziecka wyglądało zgoła inaczej, odnosimy wrażenie, że w jednej strony żyje w cieniu wiecznie zajętego ojca, a z drugiej wszystko przychodzi mu w życiu łatwo, nie ma prawdziwych problemów, wszyscy okazują mu sympatię i uwagę. Dlatego jego charakter i system wartości jest całkiem inny niż Naruto. Boruto to zdolny, ale niecierpliwy dzieciak, dla którego liczy się efekt bez względu na to jak się go osiągnie, który oszukuje w grach i tak samo idzie na łatwiznę w życiu, do tego nie za bardzo potrafi znaleźć wspólny język z ojcem - i waśnie wokół tych dwóch kwestii obraca się pierwsza saga tej mangi.

Muszę przyznać, że Kodachi Ukyo rozpisał tę historię genialnie - opowieść jest dojrzała, wiarygodna, pełna mądrości i potrafi chwycić za serce. Sam jestem ojcem i pierwsza saga Boruto jest dla mnie szczególnym fragmentem mangi, do którego jeszcze nie raz i nie dwa będę wracał. Relacje między Boruto i Naruto są ukazane w sposób wzorowy, Kishimoto jeżeli chodzi o ukazywanie więzi emocjonalnych i rodzinnych między bohaterami jest po prostu mistrzem - i pod tym względem ma godnego następcę. W ogóle nie zorientowałem się, że to historia pisana przez kogoś innego! Tak samo historia dojrzewającego Boruto, jego spotkanie z Sasuke, każdy dialog w tej fabule, wszystko jest przemyślane i na swoim miejscu, rozpisane i wykonane na szóstkę z plusem jeśli chodzi o fabułę. Nie będę zdradzać szczegółów, ale tę historię trzeba przeczytać.

Sam pomysł na wielki skok cywilizacyjny też się broni. Wieżowce nie rzucają się w oczy, za to nowinki technologiczne są wprowadzone umiejętnie, jedną z nich, wokół której obraca się fabuła, to naprawdę świetny pomysł, doskonale wpisujący się w świat Naruto i łączący stare z nowym. Nowy scenarzysta świetnie poradził sobie z rozbudową uniwersum, drapacze chmur jestem w stanie wybaczyć, tym bardziej, że na samym wstępie oglądamy je zniszczone, co jest kolejną zagadką pchającą czytelnika do poznania tej historii. Brawo, znów poczułem, że świat Naruto ma czytelnikom wiele do zaoferowania!

Nie trudno odgadnąć, że jestem fanem tej mangi. Historia przekonała mnie i wciągnęła, nowe elementy jakie się w niej pokazały świetnie uzupełniają wcześniejszą serię. Nie jest to co prawda idealne i bez mankamentów, wiele (od kreski po fabułę) można by zrobić lepiej, jednak nadal jest to tytuł tak dobry i który tak zaskarbił sobie moja sympatię, że oceniam go na 7/10. Osiem byłoby, gdybym miał do autorów więcej zaufania, że nie zepsują tak pięknego początku.



Za polskie wydanie odpowiada J.P.Fantastica i obyło się tutaj bez zaskoczeń. Format tomiku, koncept artystyczny i rodzaj okładki jest taki sam jak w całej wydanej serii Naruto i będzie idealnie pasować na półce do tej serii. Do zawartości, jakości druku i tłumaczenia nie mam zastrzeżeń. Boruto wypowiada się w podobny sposób co Naruto, ale to mógł być celowy zabieg. Cena za tomik jest taka sama, co przy Naruto (mimo, że tomik troszkę cieńszy niż ostatnie pozycje pierwowzoru), więc wszystko pozostało takie, jakie znamy i lubimy.


Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy