Ważna informacja News: Dragon Ball Daima: Drugi zwiastun i projekty Toriyamy!

Polecamy

miniRecenzja: Magi: Labirynth of Magic 11-15 (Waneko)

To już przedostatnia z miniRecenzji, które udostępniło nam wydawnictwo Waneko, czyli jak dobrze pamiętacie - Dimension W tomy 1-15, Magi: Labirynth of Magic tomy 1-19 oraz Akame ga Kill 1-9. Przed nami jeszcze ostatnie recenzje i wielki, upragniony (na pewno przez recenzenta) finał, a tymczasem kontynuujmy naszą przygodę! Jeśli nie straszne wam spoilery, rozbujane dygresje i skrajny subiektywizm autora... tradycyjnie zapraszam do lektury.

Typ: Manga
Autor/zy: Shinobu Ōtaka
Gatunek: Fantasy, przygoda
Data publikacji: 2009 - 2017 (2016+, Polska)
Status: Zakończona (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 37 (20+, Polska)
Wydawca: Shogakukan (Japonia), Waneko (Polska)
Ocena recenzenta: (8/10)

Magi: Labirynth of Magic - Przyznam, że tę recenzję napisałem zaraz po ukończeniu poprzedniego tekstu o przygodach w świecie dżinów i magii – nie mogłem oderwać się od tej mangi. Nie będę próbował budować od początku tekstu wrażenia niepewności, jak ocenię ten tytuł, czy zadawał pytań, które pozornie wymagają odpowiedzi. Poprzednie recenzje zbudowały już solidny grunt pod tę ocenę i tylko najbardziej sceptyczni sceptycy mogliby wątpić w jakość tej historii. Dlatego powiem już na początku: Magi: Labitynth of Magic tomy 11-15 trzymają wysoki poziom poprzednich.

Kreska nadal prezentuje się świetnie, co prawda nie widać progresu ale też jej styl jest na tyle dopracowany, że utrzymanie status quo jest w pełni wystarczające. Co prawda pojawiają się elementy, które estetycznie nie komponują się z całością (mam tu na myśli design niektórych antagonistów), niektóre tła proszą się o cień, a coraz bardziej widowiskowe ataki powodują, że niekiedy nie wiadomo co się dzieje w kadrze, jednak są to jednostkowe przypadki – co do ogółu wizualna część historii utrzymuje dawną jakość.

Nie gorzej jest z fabułą. Nie gorzej: a lepiej. Historia, choć w kilku momentach powiela najbardziej zużyte shōnenowe schematy (akademia czarowników z podziałem na klasy względem mocy, walki na arenie, pojawianie się coraz potężniejszych postaci wprost z kapelusza) ale rozbudowuje za to bardziej warte uwagi elementy historii – zarysowany w poprzednich tomach konflikt dobrego dobra ze złym złem nabiera szczegółów i kolorytu... i przede wszystkim nie wszyscy okazują się być tacy, jak na początku się wydawało. Ukazanie drugiej twarzy króla Sindbada to największy atut tej części historii, z jednej strony to dla mnie ogromny cios ponieważ szczerze polubiłem tę postać i uwierzyłem w jej dobroduszność, z drugiej: to był genialny zabieg. Pozwolenie naszym bohaterom na przeżycie kolejnej lekkiej przygody, która okazała się brzemienna w konsekwencjach i doprowadziła do ich rozstania w dość gorzkiej atmosferze dało mangace okazję, by rozwinąć wątek każdego z naszych protagonistów tak, jak na to zasługiwał. Dodatkowo światowy konflikt, który wisi w powietrzu staje się nam bliższy, ponieważ zostajemy wtajemniczeni w niuanse polityki poszczególnych rządzących, a historia zmierza powoli w kierunku gry o tro... władzę nad światem. I tron. Tron króla królów. Dostajemy również kolejną garść poszlak odnośnie największych zagadek tej serii: labiryntów, króla Salomona, tajemniczego ludu rozsianego po całym świecie i pochodzeniu Alladyna.

Czy mogło być lepiej? Mogło, ale mandze niewiele brak do ideału shōnena. Ciekawe jak wypadnie w kolejnym spotkaniu – ja przekonam się niebawem, a wy w finałowej serii recenzji. Niech moc rukhów będzie z wami!
Dodał: Inigo_Montoya, 27.09.2019 18:18

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz:

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona przez administratora.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy